27.06.
6 godzin, które spędziliśmy w Bangkoku, poświęciliśmy na wielkie obżarstwo. Takie pyszotki, za takie grosze to tylko tu. Spacerując po Rambuttri oddajemy się smakowaniu spring rollsów, wegetariańskiego curry, kurczaka z orzechami nerkowymi, naleśnika z bananem i mleczkiem, a do tego obowiązkowo, dla ochłody piwo Chang, lub Singha. Marzyłam jeszcze o pad thaiu. Niestety, żołądek ma ograniczoną pojemność... Cóż pad thaia zjem sobie w domu. Tomek robi równie pysznego jak Tajowie.
I cóż, nasza podróż dobiega końca. Jeszcze te paręnaście godzin w samolocie... :(