Geoblog.pl    cygnuscygnus    Podróże    Malezja, Singapur i Indonezja    Chineese & Japaneese Gardens, Boat Quay
Zwiń mapę
2010
07
cze

Chineese & Japaneese Gardens, Boat Quay

 
Singapur
Singapur, Singapore
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9525 km
 
07.06.

Pierwszy dzień w Singapurze za nami. Mieszkamy w hoteliku Zenobia na Upper Weld Road 41 w hinduskiej dzielnicy, a więc dookoła nas specyficzne zapachy, ludzie i oczywiście specyficzny bałagan. W drodze z lotniska uderzył nas widok ładu i porządku, przystrzyżonych trawniczków i czystych ulic – nie dotyczy to jednak dzielnic hinduskiej i chińskiej. Próbuje się w Singapurze nad tą bałaganiarską mentalnością zapanować, obowiązują więc wysokie kary za zaśmiecanie ulic, jedzenie i picie w metrze (500S$, czyli około 1250PLN). Ale w tych 2 dzielnicach chyba władze Singapuru poległy w walce z nieporządkiem. To już taka kultura...

Strasznie tu drogo. Nasz 3-osobowy pokój jest bardzo klaustrofobiczny i o raczej średnim standardzie, a kosztował 95S$ za dobę (ok. 239PLN).

Dotarliśmy tu około 10 lokalnego czasu, więc zaczęliśmy od śniadania. Niedaleko znajduje się dobrze wyglądająca jadłodajnia indyjska. Dostajemy na dużym bambusowym liściu (wielkości tacy) trochę kurczaka curry, ziemniaków curry, ryż, jakieś żółte warzywka, i po kilka chrupiących placko-prażynek i zupkę w kubeczku. Całość z Colą to 6S$. Kurczaka kroi się tu na 4-5 cm kawałki razem z kośćmi. Miejscowi posiłek zjadają bez użycia sztućców ręką.

Miłosz jest bardzo zadowolony z posiłku, my z Tomkiem trochę mniej. Nie ma tragedii, ale jest to jednak kuchnia diametralnie inna od Tajskiej, którą uwielbiamy i za którą tęskniliśmy. Znacznie mniej wyrazisty smak, trochę mdła. Indyjskie specjały sobie darujemy.

Zwiedziliśmy chiński i japoński ogród. Ładne ale nie zachwycające. Za to popołudniowa i wieczorna eskapada na Boat Quay to strzał w 10-kę. Cudowna gra świateł okolicznych wieżowców (imponująca ich ilość i wielkość) sprawia, że przez pół godziny panowie próbują zrobić to jedno, idealne zdjęcie...

Na deptaku wzdłuż rzeki znajduje się mnóstwo restauracyjek z ogródkami, których pracownicy wciągają nas za ręce do środka, oferując rozmaite upusty i darmowe pierwsze drinki. W jednej z ostatnich dosyć mocno negocjujemy ceny. Dostajemy 30% upustu na jedzenie (ceny od 10S$ w górę) i piwo 0.33l po 3S$ przez cały wieczór. Jednak, gdy prosimy o rachunek okazuje się, że ceny są zwiększone o 10% serwisu i VAT, więc ostatecznie płacimy kwotę zbliżoną do tej przed negocjacjami!!!

Mimo wszystko urokliwie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 3% świata (6 państw)
Zasoby: 21 wpisów21 2 komentarze2 64 zdjęcia64 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
04.11.2009 - 01.12.2009
 
 
04.06.2010 - 28.06.2010