06.06.
Minął drugi dzień w Bangkoku. To był bardzo intensywnie spędzony czas. Program zrealizowaliśmy prawie w pełni, bo nie wystarczyło nam czasu na farmę krokodyli i obiadek z krokodyla.
Przepłynęliśmy się kanałami w Bangkoku, odwiedziliśmy wodny targ i Ancient City. Można sobie spokojnie darować kanały w Bangkoku (300B za osobę), jeżeli ktoś się wybiera na wodny targ (600B/os. plus dojazd, ponieważ to jest pod Bangkokiem), bo to powtórka z rozrywki tylko tyle, że z możliwością zakupów. Trochę nam brakowało pływających stoisk z jedzeniem, bo mieliśmy nadzieję na śniadanie na wodzie...
Zupełnie przypadkiem trafiliśmy także do Rose Garden (po drodze na wodny targ), ale akurat tego miejsca nie polecamy – ładny park ale trochę spalony słońcem. Szkoda na to czasu tym bardziej, że można go spędzić w Ancient City – na południe od Bangkoku (jakieś 20 km). Jest to olbrzymi park będący Tajlandią w pigułce. Znajdziemy tu zabudowania charakterystyczne dla małego miasteczka z lat 20-tych, 30-tych (z salonem fryzjerskim, herbaciarnią, kawiarenkami, teatrzykami lalkowymi), świątynie, pałacyki, targ wodny „w pigułce”, sporo pomniejszone repliki zabudowań Khmerskich (mała Ayuthaya) i wiele, wiele innych atrakcji. Można tam spędzić cały dzień. W cenę biletu 350B wliczone jest wynajęcie roweru, więc można w miarę sprawnie poruszać się po tym wielkim obiekcie.
Przez cały dzień woził nas po tych miejscach taksówkarz w sumie za 1900B.
Niestety za mało mieliśmy czasu i za małe żołądki, aby zjeść jeszcze raz wszystkie tutejsze specjały. Spring rollsy, ryba curry, curry with sweet basil, curry z owocami morza już za nami, a tu jeszcze marzy się kurczak z orzeszkami nerkowca, pad thai, naleśniki z bananami...
Jutro pobudka o 4 rano i Singapur!